Powoli otworzyła oczy. Nie wiedziała gdzie jest. Chciała usiąść, ale gdy tylko delikatnie się podniosła, poczuła straszny ból w szyi. Położyła się i chciała dotknąć tego miejsca, ale w połowie drogi ktoś złapał ją za rękę.
- Nie warto. - powiedział. Dziewczyna obróciła głowę. Na krześle siedział Damon i nadal trzymał ją za nadgarstek. Powoli odłożył jej rękę na łóżko.
- Co się stało? - wychrypiała. Miała słaby głos. Taki nie podobny do swojego. Chłopak spojrzał na nią z troską w oczach.
- Ugryzł cię wampir. - dziewczyna otworzyła usta, a łzy stanęły jej w oczach. - Spokojnie. Nic ci nie będzie. To się zagoi. - pocieszał ją i głaskał po głowie. - Ciiii. - dziewczyna powoli zapadła w sen, a gdy chłopak był pewny, że śpi...
Bonnie szybko pokonywała korytarz. Przeskoczyła przez dziurę pod portem i dopadła Stefana.
- Wiesz co z nią. - wysapała. Martwiła się o przyjaciółkę, a pielęgniarka nie pozwoliła jej wejść.
- Nie wiem. Damon ją znalazł, tylko on tam może być. - dziewczyna opadła na fotel i patrzyła na ogień. Była 4 nad ranem, a ją morzył sen, ale nie poddawała się. Nie podda się dopuki nie dowie się co z przyjaciółką. Stefan siadł na kanapie i też patrzył w ogień. Martwił się o dziewczynę, którą całował jakieś dwanaście godzin temu. Schował twarz w dłoniach, a na ramieniu poczuł dotyk.
- Będzie dobrze. Będzie dobrze. - szepnęła Bonnie.
Chłopak obudził się o szóstej. Zaniepokoiły go dwa puste łóżka. Szybko się ubrał i zbiegł do Pokoju Wspólnego. Zastał tam wpół żywych przyjaciół. Bonnie przysypiała, a Stefan krążył po pokoju.
- Co się stało. - zapytał tak głośno, że Bonnie podskoczyła. Ziewnęła i się przeciągnęła.
- Wczoraj Alicję ugryzł wampir. - odpowiedział Stefan. James wytrzeszczył oczy i usiadł na kanapie.
- Co z nią? - zapytał. - ktoś rzucił "nie wiemy", ale on nie słuchał. On musiał tam być. Ta dziewczyna, jeśli jej się coś stało... on sobie tego nie wybaczy. On ją naprawdę kocha. Wstał z kanapy i pobiegł w stronę skrzydła szpitalnego. Cicho wślizgnął się do środka. Przy łóżku dziewczyny był tylko Damon. Brunet podniósł głowę, a zaraz potem wstał i wyszedł.
- Teraz twoja warta. - mruknął do Jamesa. Chłopak usiadł na krześle i wpatrywał się w dziewczynę. Mógłby się w nią patrzeć całe wieki. Ta blada cera, te ciemne oczy, te ciemne włosy, te usta i te ciemne rzęsy. Dla niego ona była ideałem. Pogłaskał ją po policzku. Ona t poczuła. Już nie spała, ale nie strzepnęła jego ręki. To było przyjemne. Poddała się temu. Może być choć przez chwilą inna niż zawsze. Czemu nie? Czemu zawsze ma wszystko komplikować?
Szedł wolno korytarzem. Czemu tak przejął się tą osóbką. Przecież w wielkim świcie ona jest nikim. Dlaczego zależy na niej Stefanowi, Jamesowi i jemu? Dręczące pytanie, nie lubił takich. Przeczesał palcami swoje włosy. Co w niej takiego. Może jest ładna, inteligentna, sprytna... pociągająca??? Czemu dziewczyny są skomplikowane?! Powoli doszedł do wieży Gryffindoru. Gdy przeszedł przez dziurę, osoby siedząca na kanapie podskoczyły. Przyjrzał się im i w bladym świetle stwierdził, że to Stefan o Bonnie. Usiadł na przeciwko nich i zaczęła się lawina pytań.
- Co z nią? - zapytała szatynka. Damon westchnął. Powiedzieć całą prawdę? Nie.
- Przebudziła się, ale tylko na chwilę. Straciła dużo krwi. Musi odpoczywać, ale wyjdzie z tego. - obojgu ulżyło. Bonnie rozłożyła się na łóżku. A Stefan schował twarz w dłoniach, ale wyraźnie mu ulżyło. Ciemno włosy też się cieszył. Co się z nim stało? Nawet prawie nie zna tej dziewczyny, a zależy mu na niej. Nigdy się tak nie czuł jako wampir. To cechy człowieka, on nim nie jest.
- Idę spać. - rzuciła Redson i zniknęła na schodach do dormitorium dziewczyn.
Trzy dni później Alicja siedziała już nad jeziorem. Była umówiona ze Stefanem. Przyszła wcześniej, żeby móc oddychać świeżym powietrzem. Tyle czasu spędziła w Skrzydle Szpitalnym, że nawet zwykłe gapienie się na wodę przynosiło jej radość. Nagle ktoś zakrył jej oczy.
- Hmmm... pomyślmy Potter? - zapytała. Była pewna, że to Stefan i chciał się z nim podroczyć.
- Zgadłaś. - odpowiedział jej James i zabrał dłonie. W dziewczynie zaczęło się coś gotować.
- Co ty robisz? Wywalaj stąd! Czekam na kogoś! - wrzeszczała, ale na chłopaku nie robiło to wrażenie, on też się z nią podroczy.
- A co jeśli nie? - zapytał drażniąc dziewczynę.
- To dostaniesz w twarz i pójdziesz płakać. - nie wiadomo skąd pojawił się Stefan. Potter bez słowa odszedł, a chłopak mógł pocałować dziewczynę i ją przytulić. Dawno się nie widzieli. To przez to skrzydło szpitalne. Żeby ją odwiedzić musiał czekać. Wchodziła tylko jedna osoba na cztery. Do tego Alicja musiała przesypiać dwanaście godzin dziennie, więc miał tylko 3 godziny. Teraz mogli nacieszyć się sobą, ale ile to będzie trwać. Oboje wiedzą, że szczęście nie trwa wiecznie.
Alicja wyszła z łazienki i aż podskoczyła. Na jej łóżku siedział Damon. Przestraszył ją. Co on robił w dormitorium dziewczyn. I to w nocy.
- Dobrze, że wyzdrowiałaś. - czarno włosy uśmiechnął się. Już nie wyszczerzył. Uratował jej życie, chyba się do niego przekonała. - Gdy cię atakował to zerwał ci to. - pokazał jej bransoletkę z werbeną. Alicja wyciągnęła po nią rękę, ale on zacisnął dłoń i schował za siebie. - Ale za nim ci ją dam muszę ci coś powiedzieć. - położył swoją dłoń na jej policzku. Jego zimny dotyk schłodził policzki dziewczyny. - W Skrzydle Szpitalnym cię pocałowałem. Spałaś już, ale to był najlepszy pocałunek w moim życiu. A żyje bardzo długo. Muszę to powtórzyć, bo będę żałować. - zbliżył swoje usta do jej ust i... ją pocałował. - A teraz... - głos mu się załamał. Wziął głęboki oddech. - Musisz o tym zapomnieć...
Szedł wolno korytarzem. Czemu tak przejął się tą osóbką. Przecież w wielkim świcie ona jest nikim. Dlaczego zależy na niej Stefanowi, Jamesowi i jemu? Dręczące pytanie, nie lubił takich. Przeczesał palcami swoje włosy. Co w niej takiego. Może jest ładna, inteligentna, sprytna... pociągająca??? Czemu dziewczyny są skomplikowane?! Powoli doszedł do wieży Gryffindoru. Gdy przeszedł przez dziurę, osoby siedząca na kanapie podskoczyły. Przyjrzał się im i w bladym świetle stwierdził, że to Stefan o Bonnie. Usiadł na przeciwko nich i zaczęła się lawina pytań.
- Co z nią? - zapytała szatynka. Damon westchnął. Powiedzieć całą prawdę? Nie.
- Przebudziła się, ale tylko na chwilę. Straciła dużo krwi. Musi odpoczywać, ale wyjdzie z tego. - obojgu ulżyło. Bonnie rozłożyła się na łóżku. A Stefan schował twarz w dłoniach, ale wyraźnie mu ulżyło. Ciemno włosy też się cieszył. Co się z nim stało? Nawet prawie nie zna tej dziewczyny, a zależy mu na niej. Nigdy się tak nie czuł jako wampir. To cechy człowieka, on nim nie jest.
- Idę spać. - rzuciła Redson i zniknęła na schodach do dormitorium dziewczyn.
Trzy dni później Alicja siedziała już nad jeziorem. Była umówiona ze Stefanem. Przyszła wcześniej, żeby móc oddychać świeżym powietrzem. Tyle czasu spędziła w Skrzydle Szpitalnym, że nawet zwykłe gapienie się na wodę przynosiło jej radość. Nagle ktoś zakrył jej oczy.
- Hmmm... pomyślmy Potter? - zapytała. Była pewna, że to Stefan i chciał się z nim podroczyć.
- Zgadłaś. - odpowiedział jej James i zabrał dłonie. W dziewczynie zaczęło się coś gotować.
- Co ty robisz? Wywalaj stąd! Czekam na kogoś! - wrzeszczała, ale na chłopaku nie robiło to wrażenie, on też się z nią podroczy.
- A co jeśli nie? - zapytał drażniąc dziewczynę.
- To dostaniesz w twarz i pójdziesz płakać. - nie wiadomo skąd pojawił się Stefan. Potter bez słowa odszedł, a chłopak mógł pocałować dziewczynę i ją przytulić. Dawno się nie widzieli. To przez to skrzydło szpitalne. Żeby ją odwiedzić musiał czekać. Wchodziła tylko jedna osoba na cztery. Do tego Alicja musiała przesypiać dwanaście godzin dziennie, więc miał tylko 3 godziny. Teraz mogli nacieszyć się sobą, ale ile to będzie trwać. Oboje wiedzą, że szczęście nie trwa wiecznie.
Alicja wyszła z łazienki i aż podskoczyła. Na jej łóżku siedział Damon. Przestraszył ją. Co on robił w dormitorium dziewczyn. I to w nocy.
- Dobrze, że wyzdrowiałaś. - czarno włosy uśmiechnął się. Już nie wyszczerzył. Uratował jej życie, chyba się do niego przekonała. - Gdy cię atakował to zerwał ci to. - pokazał jej bransoletkę z werbeną. Alicja wyciągnęła po nią rękę, ale on zacisnął dłoń i schował za siebie. - Ale za nim ci ją dam muszę ci coś powiedzieć. - położył swoją dłoń na jej policzku. Jego zimny dotyk schłodził policzki dziewczyny. - W Skrzydle Szpitalnym cię pocałowałem. Spałaś już, ale to był najlepszy pocałunek w moim życiu. A żyje bardzo długo. Muszę to powtórzyć, bo będę żałować. - zbliżył swoje usta do jej ust i... ją pocałował. - A teraz... - głos mu się załamał. Wziął głęboki oddech. - Musisz o tym zapomnieć...
The End
Cudowny jak zawsze! Uwielbiam to jak piszesz.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nn. syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com
OdpowiedzUsuń