- Opowiedz mi tę historię jeszcze raz. - powiedziała. Opowiedziałam to już trzy razy.
- Byłam zmęczona i wcześnie położyłam się spać. Obudziłam się w środku nocy i wstałam z łóżka. Popatrzyłam w okno. Padało i było ciemno. Nagle błysnęło i zobaczyłam jakąś czarną postać. Krzyknęłam i straciłam równowagę. Dziewczyny się obudziły, ale wtedy "tego" już nie było. - za każdym razem, gdy opowiadałam tę historię wydawała mi się coraz bardziej bezsensowna. Profesorka pokiwała głową, ale nie przestała się poruszać.
- Czy miałaś wcześniej podobne przypadki? - zbiła mnie tym z tropu, ale od razu wiedziałam, że tak. Groźby. Miałam teraz wybór: mogę powiedzieć prawdę i wszystko wyjdzie na jaw, będę musiała odpowiedzieć na każde pytanie. Mogę skłamać, udać, że nic nie wiem. - Zastanów się. - McGonagall naciska i patrzy na mnie. Podniosłam wzrok i spojrzałam w jej oczy. Czaiła się w nich ciekawość i... troska?
- Nie. Nie przypominam sobie. - zgrabnie skłamałam. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, ale to jedyne wyjście. Nauczycielka znów zaczęła krążyć.
- Dobrze. Nie będę was dopytywać. Jutro o tym porozmawiam z dyrektorem. A jakbyś sobie coś przypomniała - tu spojrzała na mnie - to wystarczy powiedzieć. Jesteśmy po twojej stronie. - rzekła i wyszła. Jej głos był pełen troski. Czy pod skórą srogiej nauczycielki tkwiła dobra, ciepła kobieta? Chyba tak. Bez słowa położyłyśmy się do łóżek i zasłoniłyśmy kotary. Na prawdę polubiłam tę szkołę, nauczycieli, przyjaciół. A potem nastał sen, znów ten sam. Biegnę, biegnę przez las...
Nie budzę się już krzykiem gdy mi się to śni. Przywykłam. Da się to zrobić. Powoli usiadłam na łóżku i przeczesałam palcami włosy. Jaki dzisiaj dzień? Środa, czwartek, piątek, - liczyłam na palcach, aż w końcu doszłam. Sobota! Dzisiaj mecz Quidditha. Wszyscy będziemy na stadionie, a w zamku będzie tak cicho. Czasem cisza jest potrzebna, ale to nie ona mi się dziś przyda. Skoro wszyscy będą na stadionie, to ja z łatwością włamię się do gabinetu Dumbledora. Grają o 10, skończą około 11.30. Mam półtorej godziny, ale wszyscy będą się pytać dlaczego nie idę. Powiem, że się źle czuję. Wymknęłam się, żeby szybko się umyć. Wyszłam po 10 minutach i położyłam się do łóżka. Ok, do 10 muszę udawać chorą i spławić wszystkich, którzy będą chcieli mi pomóc. Zapowiada się ciężki dzień. Dlaczego to wiecznie ja mam jakieś problemy?
Po tym jak przez pół godziny odpędzałam Ginny i Lunę od swojego łóżka, wreszcie miałam spokój. One już poszły na stadion, żeby zająć dobre miejsca, a mają jeszcze dobre pół godziny do meczu. To się nazywa zagorzały kibic. Wstałam i pościeliłam łóżko, a przez następna pół godziny czytałam książkę. Po cichu zeszłam do Pokoju Wspólnego. Było tak cicho, tylko ogień trzeszczał w kominku. Powoli otworzyłam portret i ku mojemu zdziwieniu, nie było w nim Grubej Damy. Nie przejmując się tym zbiegałam po schodach. Zatrzymałam się przy gargulcu.
- Fasolki wszystkich smaków. - wypowiedziała z satysfakcją, a garguec odskoczył. Pędem pobiegłam po spiralnych schodach. Zatrzymałam się przy drzwiach i powoli je otworzyłam. Wślizgnęłam się do środka.
- Nie ładnie wchodzić do gabinetu dyrektora. - skamieniałam. Ktoś mnie nakrył. Rozejrzałam się, ale w pomieszczeniu byłam tylko ja. Czy to moja podświadomość?
- Tu jestem! - głos odezwał się jeszcze raz. To portret. Portret do mnie mówi. Podeszłam w jego stronę.
- Kim jesteś. - szepnęłam, ale nie musiał mi odpowiadać. Na ramach pisało: Fineas Nigellus Black. Postać po chwili wypowiedziała to samo. On na pewno powie Dumbledorowi. Muszę coś zrobić. Mój następny ruch był spontaniczny i szybki. Chwyciłam Tiarę i wybiegłam z pomieszczenie. Nie zwracałam uwagi na krzyki portretów. Wbiegłam na korytarz i spojrzałam na zegar. Byłam tam aż pół godziny. Popędziłam na siódme piętro, miałam wrażenie, że mnie ktoś goni. Zatrzymałam się dopiero w pokoju i odetchnęłam z ulgą.
- Kim jest mój ojciec. - zapytałam kapelusz, ale on milczał - Kim. Jest. Mój. Ojciec. - nie po to się tak starałam, narażałam ucieczką ze szkoły, żeby ta cholerna czapka się teraz buntowała!!!
- Nie wysilaj się i tak ci nie powiem. - odpowiedziała tiara. Nie mam wyjścia, muszą odnieść ją na miejsce. Jeśli ten cały Fineas powie, że tiara zginęła będzie ze mną źle. Muszę ją odnieść. - ON zakazał mówienia o tym, że jest twoim ojcem. - usłyszałam po chwili. - Nie pytaj więcej, on rzucił na mnie czar. - to było wstrząsem. Od początku roku minęło trochę ponad miesiąc. Wtedy mogła mi jeszcze powiedzieć, czyli mój ojciec był w Hogwarcie lub nadal jest.
- Dziękuję. Zadbasz, żeby ten portret mnie nie zdradził. - spytałam cicho i wstałam z łóżka.
- Tak. - zbiegłam po schodach. Gdy byłam na parterze wypowiedziałam hasło i wbiegłam na górę. Cicho wślizgnęłam się do pomieszczenia. Szybko odłożyłam tiarę i uciekłam do swojego dormitorium. Dziewczyn nie będzie jeszcze jakieś 40 minut. Położyłam się na łóżku, przymknęłam oczy i zasnęłam...
Z góry przepraszam, że rozdział jest krótki, ale po prostu nie miałam pomysłu. Jak ktoś ma to niech pisze w komie. Dedykuję wszystkim kobietą i dziewczyną.
Alicja
- Czy miałaś wcześniej podobne przypadki? - zbiła mnie tym z tropu, ale od razu wiedziałam, że tak. Groźby. Miałam teraz wybór: mogę powiedzieć prawdę i wszystko wyjdzie na jaw, będę musiała odpowiedzieć na każde pytanie. Mogę skłamać, udać, że nic nie wiem. - Zastanów się. - McGonagall naciska i patrzy na mnie. Podniosłam wzrok i spojrzałam w jej oczy. Czaiła się w nich ciekawość i... troska?
- Nie. Nie przypominam sobie. - zgrabnie skłamałam. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, ale to jedyne wyjście. Nauczycielka znów zaczęła krążyć.
- Dobrze. Nie będę was dopytywać. Jutro o tym porozmawiam z dyrektorem. A jakbyś sobie coś przypomniała - tu spojrzała na mnie - to wystarczy powiedzieć. Jesteśmy po twojej stronie. - rzekła i wyszła. Jej głos był pełen troski. Czy pod skórą srogiej nauczycielki tkwiła dobra, ciepła kobieta? Chyba tak. Bez słowa położyłyśmy się do łóżek i zasłoniłyśmy kotary. Na prawdę polubiłam tę szkołę, nauczycieli, przyjaciół. A potem nastał sen, znów ten sam. Biegnę, biegnę przez las...
Nie budzę się już krzykiem gdy mi się to śni. Przywykłam. Da się to zrobić. Powoli usiadłam na łóżku i przeczesałam palcami włosy. Jaki dzisiaj dzień? Środa, czwartek, piątek, - liczyłam na palcach, aż w końcu doszłam. Sobota! Dzisiaj mecz Quidditha. Wszyscy będziemy na stadionie, a w zamku będzie tak cicho. Czasem cisza jest potrzebna, ale to nie ona mi się dziś przyda. Skoro wszyscy będą na stadionie, to ja z łatwością włamię się do gabinetu Dumbledora. Grają o 10, skończą około 11.30. Mam półtorej godziny, ale wszyscy będą się pytać dlaczego nie idę. Powiem, że się źle czuję. Wymknęłam się, żeby szybko się umyć. Wyszłam po 10 minutach i położyłam się do łóżka. Ok, do 10 muszę udawać chorą i spławić wszystkich, którzy będą chcieli mi pomóc. Zapowiada się ciężki dzień. Dlaczego to wiecznie ja mam jakieś problemy?
Po tym jak przez pół godziny odpędzałam Ginny i Lunę od swojego łóżka, wreszcie miałam spokój. One już poszły na stadion, żeby zająć dobre miejsca, a mają jeszcze dobre pół godziny do meczu. To się nazywa zagorzały kibic. Wstałam i pościeliłam łóżko, a przez następna pół godziny czytałam książkę. Po cichu zeszłam do Pokoju Wspólnego. Było tak cicho, tylko ogień trzeszczał w kominku. Powoli otworzyłam portret i ku mojemu zdziwieniu, nie było w nim Grubej Damy. Nie przejmując się tym zbiegałam po schodach. Zatrzymałam się przy gargulcu.
- Fasolki wszystkich smaków. - wypowiedziała z satysfakcją, a garguec odskoczył. Pędem pobiegłam po spiralnych schodach. Zatrzymałam się przy drzwiach i powoli je otworzyłam. Wślizgnęłam się do środka.
- Nie ładnie wchodzić do gabinetu dyrektora. - skamieniałam. Ktoś mnie nakrył. Rozejrzałam się, ale w pomieszczeniu byłam tylko ja. Czy to moja podświadomość?
- Tu jestem! - głos odezwał się jeszcze raz. To portret. Portret do mnie mówi. Podeszłam w jego stronę.
- Kim jesteś. - szepnęłam, ale nie musiał mi odpowiadać. Na ramach pisało: Fineas Nigellus Black. Postać po chwili wypowiedziała to samo. On na pewno powie Dumbledorowi. Muszę coś zrobić. Mój następny ruch był spontaniczny i szybki. Chwyciłam Tiarę i wybiegłam z pomieszczenie. Nie zwracałam uwagi na krzyki portretów. Wbiegłam na korytarz i spojrzałam na zegar. Byłam tam aż pół godziny. Popędziłam na siódme piętro, miałam wrażenie, że mnie ktoś goni. Zatrzymałam się dopiero w pokoju i odetchnęłam z ulgą.
- Kim jest mój ojciec. - zapytałam kapelusz, ale on milczał - Kim. Jest. Mój. Ojciec. - nie po to się tak starałam, narażałam ucieczką ze szkoły, żeby ta cholerna czapka się teraz buntowała!!!
- Nie wysilaj się i tak ci nie powiem. - odpowiedziała tiara. Nie mam wyjścia, muszą odnieść ją na miejsce. Jeśli ten cały Fineas powie, że tiara zginęła będzie ze mną źle. Muszę ją odnieść. - ON zakazał mówienia o tym, że jest twoim ojcem. - usłyszałam po chwili. - Nie pytaj więcej, on rzucił na mnie czar. - to było wstrząsem. Od początku roku minęło trochę ponad miesiąc. Wtedy mogła mi jeszcze powiedzieć, czyli mój ojciec był w Hogwarcie lub nadal jest.
- Dziękuję. Zadbasz, żeby ten portret mnie nie zdradził. - spytałam cicho i wstałam z łóżka.
- Tak. - zbiegłam po schodach. Gdy byłam na parterze wypowiedziałam hasło i wbiegłam na górę. Cicho wślizgnęłam się do pomieszczenia. Szybko odłożyłam tiarę i uciekłam do swojego dormitorium. Dziewczyn nie będzie jeszcze jakieś 40 minut. Położyłam się na łóżku, przymknęłam oczy i zasnęłam...
Z góry przepraszam, że rozdział jest krótki, ale po prostu nie miałam pomysłu. Jak ktoś ma to niech pisze w komie. Dedykuję wszystkim kobietą i dziewczyną.
Alicja
Wow, wow, wow :D Rozdział rewelacja, tylko szkoda, że bardziej tego z tiarą nie opisałaś :c Nie jestem pewna czy to dobrze, że skłamała, ale nie będę narzekać :D A ten jej ojciec to ktoś chyba może niebezpieczny :O I jest w Hogwarcie...może...No tyle niewiadomych, moje ciekawość została podsycona do granic możliwości :D Co ty ze mną robisz "D Strasznie mnie ciekawi kto to jest ten "ktoś" i czemu nie chce, żeby się dowiedzieli, że jest jej ojcem XD Dobra takie trochę bez ładu i składu to zdanie, ale no wiedz, że strasznie czekam na next :)
OdpowiedzUsuńI Pozdrawiam Mania :*
Brak weny nie pozwolił mi opisać tego z tiarą, ale to może lepiej...
UsuńTen jej ojciec jest może trochę niebezpieczny i w Hogwarcie jest/był
Hej, hej, hej :))
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny. Jeju to się wszytko robi takie ciekawe i zagmatwane. Co to za postać? Dlaczego Alicja skłamała? I jeszcze ta akcja z tiarą. Ten ktoś zakazał mówić jej kto jest jej ojcem, ale dlaczego? Jeszcze rzucił na nią czar, to się robi niebezpieczne. Ten ojciec to jakiś dziwny człowiek, chyba XD Juz się nie mogę doczekać rozdziału. Życzę weeeenny!
Pozdrawiam cieplutko Panienka Livvi :}
Alicja skłamała, ponieważ nie chciała pytań o to dlaczego nie powiedziała wcześniej.
UsuńZakazał mówić, bo to pogmatwana historia
Super kochana! Alicja kłamie? To do niej niepodobne. O co w tym chodzi. Tyle pytań zero odpowiedzi. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńKłamanie jest do Li podobne tyle, że jej nie wychodzi...
UsuńZapraszam na rozdział 26 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/03/rozdzia-26-hogsmeade.html
OdpowiedzUsuńHejka! Nominowałam Cię do LBA. Więcej na www.burzliwa-milosc-lily-evans.blogspot.com, w zakładce LBA ;)
OdpowiedzUsuńHejka!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno, ale chyba lepiej późno niż wcale.
Dlaczego Alicja skłamała? Ta akcja z tiarą najlepsza ;O Kim.Jest.Ten.Człowiek?
Dziwny ten ojciec, zaczyna mnie to jeszcze bardziej intrygować...
Pozdrawiam czekam na next.
Cyzia.
Ps. Zapraszam na 5 rozdział: http://narcyzia-pisze.blogspot.com/2015/03/rozdzia-5-drzwi-drzwiczki-wrota.html
Oczywiście, że lepiej późno niż wcale!
UsuńCieszę się, że się podobało, a Alicja bała się niewygodnych pytań
Ciekawe kim jest ojciec głównej bohaterki? Nie wiem czemu, ale przez myśl zobaczyłam Hagrida :D Rozdział rzeczywiście krótki, ale jest bardzo tajemniczy i trzyma w niepewności. Co moim skromnym zdaniem jest dobre. Gdyby zakończenie było nudne czy przewidywalne po pewnym czasie czytelnik znudził, by się tą lekturą. Ogólnie rzecz biorąc ta notka dostaję u mnie okejkę! Czekam z niecierpliwością na nn!
OdpowiedzUsuńSonrisa
PS: Jest kolejny rozdział ;)
http://lily-evans-co-by-bylo-gdyby.blogspot.com
Dziękuję, a rozdział się pisze :)
UsuńHEJ! Nominowałam cię do Liebster Blog Award! Szczegóły na syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam na na rozdział 27.http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/03/rozdzia-27-bal.html
OdpowiedzUsuńhttp://dorcas-wyprawa-po-milosc.blogspot.com/2015/03/lba.html
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA :)
Twój blog jest super!
OdpowiedzUsuńI ten rozdział też jest ekstra! Tylko, czemu skłamała? Może wkrótce jednak powie prawdę? Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na nowy rozdział :) Weny
Bardzo mi miło :)
UsuńDroga Alicjo Sims!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest po prostu genialny. Rozdział jest super i extra. Tylko czemu Alicja składała. Mam nadziej że w końcu powie prawdę. Fajna było to wydarzenie z tiarą. Jestem też bardzo ciekawa, dlaczego Ktoś zabronił jej mówić kim jest jej ojcem. Dalej myślę kto morze być ojcem głównej bohaterki. Ogółem rozdział bardo tajemniczy, ale zarąbisty. Dopiero dzisiaj znalazłam twojego bloga i przeczytałam całego *-*, ale postanowiłam że skomętuję najnowszy rozdzialik. Nie szkodzi że jest krótki (rozdział) Kiedy następny rozdział?
Będę tu częściej zaglądać :)))
Pozdrawiam Astoria
PS: zapraszam do mnie, na opowiadania związane z tematyką Potterowską, ale ulepszone i zmienione przez mnie : http://lost-in-dreamsss.blogspot.com/
Następny rozdzialik jutro lub w poniedziałek :)
Usuń