One Party

Alicja Sims i wampiry


Część pierwsza
 Alicja Sims szybkim krokiem pokonywała korytarze Hogwartu. Szła energicznym krokiem, ale pełnym wdzięku. Gryfonka z czwartego roku była bardzo piękna (i skromna). Miała duże brązowe oczy i ciemno brązowe włosy, które coraz bardziej jaśniały, aż końcówki były pomiędzy kolorem brązowym, a blondem. Jej mocno wyraziste usta, kontrastowały z bardzo bladą cerą. Była piękna.
   Nie myślcie, że nie było to zauważane. Zarówno dziewczyny jak i chłopaki tylko wzdychali, ale z różnych powodów. Chłopaki, bo im się podobała, a dziewczyny, bo jej zazdrościły. Alicja jednak nie zwracała na nich uwagi. Nie była jednak głupia i wiedział, bo trudno było nie zauważyć, że od drugiej klasy jest w niej zakochany, nie kto inny jak James Syriusz Potter.
   To był kolejny powód, dlaczego tak wiele dziewczyn nie nienawidziło panny Sims. James był ideałem dla wielu dziewczyn od trzeciego roku, a może i dłużej, ale wcześniej nie było to tak wyraźne. Jako słynny syn Harrego Pottera, tego Harrego Pottera nie miał się co dziwić. Jego brat, Albus też nie narzekał na brak popularności. Ich siostra zaczęła dopiero naukę, ale też nie ma łatwo.
   Alicja jednak nie była nim zainteresowana. Właśnie dotarła do swego celu. Klasy transmutacji.
   Sims po raz kolejny nie uważała na transmutacji. Po głowie chodziło jej tylko jedno. Wampiry. Mogły uczęszczać do Hogwartu od tego roku. Nie była pewna na kogo uważać. Jedna osoba już została ugryziona, ale dyrektor zapewniał, że to się nie powtórzy. Na myśl, że zaatakowana może być ona albo jej jedyna przyjaciółka, Bonnie, chciało jej się płakać i uciekać z Hogwartu. Z drugiej strony nigdzie nie czuła się tak dobrze jak tu. Trzy wampiry trafiły do jej domu, na ten sam rok. Wampirzyca Cassie mieszkała z nią w dormitorium i Ali spała z kołkiem pod poduszką i werbeną w biżuterii. Do ich domu trafił też Stefan, w miarę łagodny. Żywił się mniejszymi zwierzętami z zakazanego lasu. Czasem się też do niej uśmiechał. Ona nie potrafiła tego nie odwzajemnić. Był bardzo miły, ale niestety za nim dostał się jego brat, Damon. Powinien być w Slytherinie, lecz na pewno zahipnotyzował kogo trzeba. Chce się znęcać na Stefanie. Bonnie mówi, żeby obie trzymały się od nich z daleka. Ale nie da się poskromić ciekawości. W końcu obie ulegną pokusie. Cassie też ma wampiry w rodzinie. Rok młodszy brat, Ryan trafił do trzeciej klasy w Gryffindorze, a rok starszy, Alex do piątej klasy ich domu. 
   Nagle zabrzmiał dźwięk dzwonka i odciął Li od zamyśleń.
- Zaczekajcie jeszcze! - krzyknęła profesor McGonagall - Macie pracę domową. W parach. Zadanie 10 i 11 na 123. Pary macie napisane na tablicy w pokoju wspólnym. - i wyszła. Alicja odnalazła Bonnie i ruszyły w stronę wieży.
- Mam nadzieję, że będę z tobą. - zaczęła rozmowę Redson. Z trzeciego piętra dostać się na siódme to nie lada wyczyn, dlatego zazwyczaj umilały sobie czas rozmową. Czas trzeba oszczędzać. Jest go mało.
- Ja też mam taką nadzieję. - odpowiedziała Sims
- Dziewczyny, podrzucić was? - odwróciły się. Za nimi stał Damon. Oparł się o poręcz schodów i uśmiechał się kpiąco. 
- Umiemy chodzić. - warknęła Bonnie
- Redson jeśli chcesz być moją dziewczyną wystarczy powiedzieć. Nie zgrywaj takiej chłodnej. - Bonnie sięgnęła po różdżkę, ale Salvatore był szybszy i silniejszy. Wyrwał jej różdżkę i przełamał na pół. Dziewczyna jęknęła.
- Dlaczego to robisz? - spytała wściekła Sims - Sprawia ci to przyjemność!? - teraz już krzyczała - Odpieprz się od nas! - złapała przyjaciółkę, za łokieć i pociągnęła na schody. Kątem oka spojrzała za siebie. Damona już nie było.
   Dziewczyny powolnym krokiem doszły do wieży Gryffindoru.
- Bańki mydlane. - Sims podała hasło i przeszły przez dziurę pod portretem. W ich oczy od razu rzuciła się gromada uczniów stojąca przy tablicy ogłoszeń. One też podeszły, żeby dowiedzieć się z kim są w parze. Zagrodził im drogę Damon.
- Czego chcesz? - warknęła Redson. Miała go już dość. Alicja też. On jak zwykle uśmiechał się w ten irytujący sposób.
- Chcę tylko oznajmić, że jestem z Sims w parze. Słonko czekam jutro o 14 u mnie w pokoju. - odpowiedział i uśmiechnął się jeszcze szerzej
- Co?! - wrzasnęła Alicja, ale Salvatore już nie było. Szybko przepchnęła się do tablicy. Mary Kate z Tomem, Bonnie z Cornelią, Potter z Wesley, Cassie ze Stefanem, Sims z Damonem. To horror, ale chociaż dobrze, że nie z Potterem...
   Szatynka przeczesywała włosy. Była ubrana w jeansy, białą bluzkę z napisem i czarny sweter. Miała zamiar zaraz iść do Damona. Nie. Do Salvatore. Nie będzie mu mówiła po imieniu.
- Wyglądasz świetnie. - powiedziała Mary Kate. W pokoju były wszystkie dziewczyny.
- Możesz iść z nim na randkę. - wesoło zawołała Cornelia
- Dziewczyny to niemiłe. - w jej obronie jak zwykle stanęła Bonnnie - Powodzenia. - przytuliła ją i Alicja wyszła.
   Powoli doszła do pokoju chłopaków. Cicho za pukała. Otworzył jej Damon. Nie miał na sobie koszuli, co ją skrępowało.
- Wejdź. - zaprosił ją, a ona weszła.


Część druga
 Sims stanęła na środku pokoju. Przybrała pozycję zamkniętą. Ogólnie w dormitorium panował chaos. Tylko jedno łóżku wyglądało na codziennie sprzątane. Łóżko Stefana. Z nie wiadomo jakich powodów, wydało jej się to rozczulające. Łóżko Pottera to był jeden wielki rozpierdolnik. Rzygać się chciało po prostu na nie patrząc. Obok stało łóżko Freda Wesley'a. Leżały tam różne rzeczy. Jego własne wymysły. Nie zdziwiło jej to. Znała jego ojca, a jej matka znała jego wuja. Łóżko Johna było całe ubrudzone jedzeniem. Było to dziwne. Natomiast na łóżku Damona leżały jego ubrania i... było ubrudzone krwią. Wzdrygnęła się. Salvatore podszedł do łóżka i założył koszulę. Jak on rozpoznawał, które ubrania były czyste???
- Będziesz tak stała i milczała czy zawiesisz broń? - zapytał i zrobił miejsce na łóżku. Stop! On wrzucił wszystko do kufra. Jakie to prymitywne. Usiadł na nim i poklepał miejsce obok siebie. Dziewczyna niechętnie siadła obok.
- To zobaczmy te zadania. - odparła lodowato. Wyjęła książkę i zaczęła szukać strony. On niby przez przypadek musnął ręką jej rękę. ~ Czy on chce mnie uwieść? I czy on nie czyta w myślach? ~ zaczęło jej się robić gorąco. Stresowała się. - To jest to. O nie. - jęknęła - Musimy zrobić projekt.
- I co w tym złego? - zapytał ciemno włosy
- Nie umiem rysować... - przyznała się. Po co ma go owijać w bawełnę. Najlepiej się nie oszukiwać, że będzie dobrze.
- Na pewno nie będzie aż tak źle. - pogłaskał ją po ramieniu. Zrzuciła jego rękę.
- Przestań. - zmieniła ton na znowu lodowaty. Albo jej się wydawało, albo rzucił ciche przepraszam. W ciszy zabrali się do roboty. Po jakiejś godzinie 1/3 dziesiątego zadania skończona. Jeszcze dużo spotkań. Niestety.
- Następnym razem robimy u ciebie. - powiedział chłopak. Dziewczyna tylko mruknęła "mhm". Zabrała swoje rzeczy. Wyszła i zeszła schodami.
- Bu! - nie wiadomo skąd pojawił się Potter i wrzasnął jej prosto w twarz. Sims ze strachu krzyknęła - Spokojnie kochanie, to tylko ja. - powiedział i uśmiechnął się, tak okropnie szeroko
- Nie nazywaj mnie kochanie! - wrzasnęła Sim i zaczęła iść w stronę swojego dormitorium. Zatrzymał ją głos Jamesa.
- I tak wiem, że chcesz mnie pocałować. - tego już słabe nerwy Sims nie wytrzymały. Odwróciła się. Podeszła do niego. I z całej sił, pięścią uderzyła go w twarz. Chłopak złapał się za bolące miejsce. Alicja nie zwróciła na niego uwagi i poszła do dormitorium.
   Po raz pierwszy w ich pokoju była tylko Cassie. Dziewczyna czytała książkę. Sims położyła się na łóżku i wzięła do ręki swoją książkę. Kątem oka spojrzała na wampirzycę. Patrzyła na nią z nad książki. Cole głośno westchnęła i odłożyła książkę.
- Unikasz mnie. - powiedział prosto z mostu. Sims odłożyła książkę i spojrzała na wampirzycę.
- Ja... , to dlatego, no wiesz... - jąkała się Sims
- Wiem. Po ataku Marthy na tą małą Ślizgonkę, wszyscy się nas boją. - wytłumaczyła - Ale nas nie trzeba się bać.
- Mówisz nas, kogo masz na myśli? - Alicja nie mogła powstrzymać ciekawości. Musiała znać prawdę.
- To znaczy tych z Gryffindoru i Ravenclawu. Częściowo też z Hufflepuff. Jesteśmy niegroźni.
- A co z Damonem? - Sims musi brnąć do końca
- Damon jest dziwnym przypadkiem. Jest bardzo skryty. Ciężko poznać jego prawdziwe cechy. - tłumaczyła - Tytko tiara zna prawdę. I Dumbledore. Chyba, że... nie chcę go oskarżać, ale - zaczęła się jąkać.
- Ale co??? - nie mogła powstrzymać ciekawości, a może nie chciała? Cole znów westchnęła.
- Mógł go zahipnotyzować .
- Ale jak?! Przecież Dumbledore jest mistrzem legilimencji!
- Tak, ale z wampirami jest inaczej. Wampiry są, no po prostu bardziej. Bardziej czują emocje, potrafią kogoś zahipnotyzować, a niektóre czytają w myślach. - Alicja była w szoku - Mógł zahipnotyzować dyrektora. - Sims chciała znać odpowiedź na tak wiele pytań, ale niestety musiały zakończyć rozmowę, ponieważ do pokoju weszły Bonnie i Mary Kate.
- Co tam? Coś się stało? - spytała Simpson*
- Coś ci zrobiła? - Redson była zaniepokojona nagłą ciszą. Zaraz pojawiła się koło przyjaciółki.
- Nie. Ona wytłumaczyła mi tylko wiele rzeczy. - Cassie spojrzała na nią zaniepokojona. Chyba myślała, że Sims zamierza wydać całą rozmowę. - Między innymi to, że możemy jej ufać. - Mary Kate stała z rozdziawionymi ustami. Cole delikatnie się uśmiechnęła. Natomiast Bonnie szybko zajrzała w oczy Sims.
- Co ona ci zrobiła!? - wrzasnęła - Pokarz się.  - obejrzała ją dokładnie, ale Sims odsunęła się i spojrzała prosto w oczy przyjaciółki.
- Przekonała mnie, że można jej ufać. Rozumiesz? - odparła Li. Sama zaskoczyła się spokojem swojego tonu. Simpson i Redson tylko pokiwały głowami.
   Sims nie mogła już wytrzymać. 3 godziny próbowała coś ze sobą zrobić, ale się nie udało. Wyszła nie zwracając uwagi na pytania Ashton**. Weszła na piętro i stanęła przed drzwiami z napisem "Rok 4" . Cicho zapukała. Otworzył jej Damon.
- Aż tak bardzo tęskniłaś, słonko? - zapytał z tym uśmiechem. W Alicji zaczęła buzować krew.
- Nie nazywaj mnie słonko. - wysyczała. Chciała wejść, ale Salvatore tylko uchylił drzwi i sam w nich stał, więc nie mogła przejść. Zacisnęła dłonie w pięści.
- To może kochanie, - zaczął wolno otwierając drzwi - skarbie, misiu, lasencjo. - Alicja akurat przechodziła koło niego w drzwiach. Nie wytrzymała, ten kolo tak ją wkurza. Szybko się odwróciła i jeszcze szybciej przywaliła Damonowi z pięści w twarz. A za raz potem, jak gdyby nigdy nic, podeszła do Stefana, który czytał książkę.
- Masz chwilkę? - zapytała stając koło niego. Damon nastawiał sobie szczękę, bo on był trochę wyższy od Pottera i Sims była przyzwyczajona, że trafia niżej.
- Jasne. - odpowiedział, odłożył książkę i wstał z łóżka. Podał Alicji ramię, a ona z tego skorzystała i ruszyli tak w stronę błoni. Słońce już zachodziło i efekt był cudowny. Delikatny wietrzyk rozwiewał dziewczynie włosy. Wyszła szybko i zapomniała wziąć ze sobą swetra. Stefan zauważył, że dziewczyna drży lekko. - Zimno ci? - zapytał
- Tylko trochę. - odparła - Co ty robisz? - chłopak zdjął kurtkę i  podał ją dziewczynie
- Załóż. - powiedział - Do twarzy ci. - odpowiedział i uśmiechnął się. Sims się zaśmiała. -O czym chciałaś porozmawiać?
- Muszę znać prawdę na temat wampirów. Naprawdę nie są złe?
- Nie wszystkie. Te co tu są to ich nie trzeba się bać. Przynajmniej większości. Uważaj na Slytherin i Hufflepuff.
- A Damon? Dlaczego jest w Gryffindorze.
- Są dwie opcje. Jedna, że naprawdę, naprawdę, naprawdę gdzieś głęboko, głęboko w środku jest dobry. Albo, że przekonał tiarę lub kogoś innego, żeby przydzieliła go do tego domu, którego chciał.
- Ale dlaczego Gryffindor.
- Bo wiedział, że ja tam trafię. On chce mnie dręczyć przez całe życie. - Sims spojrzała na niego z niepokojem - Ponieważ wydałem naszą dziewczynę, wampirzycę. Ona nas przemieniła trochę wcześniej... - uprzedził pytanie, ale dziewczyna nie dała mu dokończyć. Wciąż wpatrywała się w jego oczy.
- Nie musisz kończyć. - powiedziała cicho, niemal szeptem - Ja cię rozumiem. Trudno mówić o takich rzeczach. - mówiła nadal w niego wpatrzona - Rozumiem. Rozumiem. - Ostatnie słowo powiedziała bardziej do siebie. Stali tak, patrząc sobie w oczy. Świat stanął w miejscu. Nikt nie śmiał im przeszkodzić. Dziewczyna miała ręce na jego ramionach. Nagle, tak nie spodziewanie, chłopak przyciągnął ją bliżej siebie i... pocałował. Czas się zatrzymał. Czekał na nich. Chłopak wplótł jedną rękę w gęste, brązowe włosy. Ona już się całowała, ale nigdy nie tak. Nie wiedzieli jednak, że ktoś się im przygląda. Nie kto inny jak James Syriusz. Chłopakowi stanęły łzy w oczach. Naprawdę ją kochał.
   Chłopak dobiegł do drzwi wejściowych. Szybko przez nie przeszedł, ale nie pokierował się w stronę swojego dormitorium. Przy chłopakach nie chciał pokazywać lekko czerwonych spojówek. Pokierował się w stronę portretu z gruszką. Połaskotał ją i przeszedł przez dziurę pod obrazem. Znalazł się w kuchni, która była pełna skrzatów domowych. Zawołał cicho, łamiącym się lekko głosem:
- Lissa? - zaraz zrobiło się zamieszanie. Skrzaty pojawiały się z jedzeniem, które on posłusznie przyjmował.
- Zostawcie go w spokoju! - krzyknęła skrzatka - Szukałeś mnie?
- Tak. Ja... dziewczyna w której...
- Zaczekaj chwilę. - Lissa pobiegła, a za chwilę wróciła z kubkiem gorącej czekolady - Wypij. - usiedli przy stole
- Dziewczyna, w której się zakochałem... widziałem jak całowała się z innym i... sprawiało jej to przyjemność. - wypił trochę czekolady
- Jeśli ją kochasz, dasz jej wolność wyboru. - powiedziała spokojnie skrzatka - Będzie dobrze. Przecież wiesz, że jest jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Tak jak twoi imiennicy. Znałam ich...
   Sims uradowana wróciła do pokoju. Było już ciemno, ale w pokoju była tylko Cole.
- Jesteś szczęśliwa. Co się stało? - Alicja opowiedziała jej całą historię - To wspaniale! Stefan pasuje do ciebie! - ucieszyła się. Rozmawiały tak długo, długo. Najpierw we dwie, potem też z Bonnie, aż w końcu rozmawiały wszystkie...
    Była godzina 22. Alicja chciała zobaczyć co było tym hałasem, który ją obudził. Zapuściła się w korytarz na drugim piętrze. Nagle coś złapało ją od tyłu za gardło i przycisnęło do ściany, przodem do siebie. Dziewczyna chciała krzyknąć z przerażenia, ale zamiast tego krzyknęła z bólu. Wrzasnęła. Wampir wbił jej się w szyję. Myślała, że ten ból trwa wiecznie, aż w końcu ktoś oderwał od niej napastnika i wbił mu kołek w serce. Przez zamglone oczy widziała tylko czarne włosy. ~ Damon? ~ pomyślała. Zakręciło jej się w głowie i prawie upadła, ale Salvatore ją złapał. Posadził na podłodze i usiadł koło niej.
- Wszytko w porządku? - zapytał, ale ona miała oczy puste. Nagle zaczęły płynąć łzy. Damon jednym ramieniem ją objął, a drugim głaskał po głowie. - Ciiiiiiiiii. Będzie dobrze. Będzie dobrze. Będzie... - ale nie dosłyszała, bo zemdlała...

* - nazwisko Mary Kate
** - nazwisko Cornelii

Część trzecia
   Powoli otworzyła oczy. Nie wiedziała gdzie jest. Chciała usiąść, ale gdy tylko delikatnie się podniosła, poczuła straszny ból w szyi. Położyła się i chciała dotknąć tego miejsca, ale w połowie drogi ktoś złapał ją za rękę.
- Nie warto. - powiedział. Dziewczyna obróciła głowę. Na krześle siedział Damon i nadal trzymał ją za nadgarstek. Powoli odłożył jej rękę na łóżko.
- Co się stało? - wychrypiała. Miała słaby głos. Taki nie podobny do swojego. Chłopak spojrzał na nią z troską w oczach. 
- Ugryzł cię wampir. - dziewczyna otworzyła usta, a łzy stanęły jej w oczach. - Spokojnie. Nic ci nie będzie. To się zagoi. - pocieszał ją i głaskał po głowie. - Ciiii. - dziewczyna powoli zapadła w sen, a gdy chłopak był pewny, że śpi...
   Bonnie szybko pokonywała korytarz. Przeskoczyła przez dziurę pod portem i dopadła Stefana.
- Wiesz co z nią. - wysapała. Martwiła się o przyjaciółkę, a pielęgniarka nie pozwoliła jej wejść. 
- Nie wiem. Damon ją znalazł, tylko on tam może być. - dziewczyna opadła na fotel i patrzyła na ogień. Była 4 nad ranem, a ją morzył sen, ale nie poddawała się. Nie podda się dopuki nie dowie się co z przyjaciółką. Stefan siadł na kanapie i też patrzył w ogień. Martwił się o dziewczynę, którą całował jakieś dwanaście godzin temu. Schował twarz w dłoniach, a na ramieniu poczuł dotyk. 
- Będzie dobrze. Będzie dobrze. - szepnęła Bonnie. 
    Chłopak obudził się o szóstej. Zaniepokoiły go dwa puste łóżka. Szybko się ubrał i zbiegł do Pokoju Wspólnego. Zastał tam wpół żywych przyjaciół. Bonnie przysypiała, a Stefan krążył po pokoju. 
- Co się stało. - zapytał tak głośno, że Bonnie podskoczyła. Ziewnęła i się przeciągnęła.
- Wczoraj Alicję ugryzł wampir. - odpowiedział Stefan. James wytrzeszczył oczy i usiadł na kanapie. 
- Co z nią? - zapytał. - ktoś rzucił "nie wiemy", ale on nie słuchał. On musiał tam być. Ta dziewczyna, jeśli jej się coś stało... on sobie tego nie wybaczy. On ją naprawdę kocha. Wstał z kanapy i pobiegł w stronę skrzydła szpitalnego. Cicho wślizgnął się do środka. Przy łóżku dziewczyny był tylko Damon. Brunet podniósł głowę, a zaraz potem wstał i wyszedł. 
- Teraz twoja warta. - mruknął do Jamesa. Chłopak usiadł na krześle i wpatrywał się w dziewczynę. Mógłby się w nią patrzeć całe wieki. Ta blada cera, te ciemne oczy, te ciemne włosy, te usta i te ciemne rzęsy. Dla niego ona była ideałem. Pogłaskał ją po policzku. Ona t poczuła. Już nie spała, ale nie strzepnęła jego ręki. To było przyjemne. Poddała się temu. Może być choć przez chwilą inna niż zawsze. Czemu nie? Czemu zawsze ma wszystko komplikować?
   Szedł wolno korytarzem. Czemu tak przejął się tą osóbką. Przecież w wielkim świcie ona jest nikim. Dlaczego zależy na niej Stefanowi, Jamesowi i jemu? Dręczące pytanie, nie lubił takich. Przeczesał palcami swoje włosy. Co w niej takiego. Może jest ładna, inteligentna, sprytna... pociągająca??? Czemu dziewczyny są skomplikowane?! Powoli doszedł do wieży Gryffindoru. Gdy przeszedł przez dziurę, osoby siedząca na kanapie podskoczyły. Przyjrzał się im i w bladym świetle  stwierdził, że to Stefan o Bonnie. Usiadł na przeciwko nich i zaczęła się lawina pytań.
- Co z nią? - zapytała szatynka. Damon westchnął. Powiedzieć całą prawdę? Nie.
- Przebudziła się, ale tylko na chwilę. Straciła dużo krwi. Musi odpoczywać, ale wyjdzie z tego. - obojgu ulżyło. Bonnie rozłożyła się na łóżku. A Stefan schował twarz w dłoniach, ale wyraźnie mu ulżyło. Ciemno włosy też się cieszył. Co się z nim stało? Nawet prawie nie zna tej dziewczyny, a zależy mu na niej. Nigdy się tak nie czuł jako wampir. To cechy człowieka, on nim nie jest.
- Idę spać. - rzuciła Redson i zniknęła na schodach do dormitorium dziewczyn.
   Trzy dni później Alicja siedziała już nad jeziorem. Była umówiona ze Stefanem. Przyszła wcześniej, żeby móc oddychać świeżym powietrzem. Tyle czasu spędziła w Skrzydle Szpitalnym, że nawet zwykłe gapienie się na wodę przynosiło jej radość. Nagle ktoś zakrył jej oczy.
- Hmmm... pomyślmy Potter? - zapytała. Była pewna, że to Stefan i chciał się z nim podroczyć.
- Zgadłaś. - odpowiedział jej James i zabrał dłonie. W dziewczynie zaczęło się coś gotować.
- Co ty robisz? Wywalaj stąd! Czekam na kogoś! - wrzeszczała, ale na chłopaku nie robiło to wrażenie, on też się z nią podroczy.
- A co jeśli nie? - zapytał drażniąc dziewczynę.
- To dostaniesz w twarz i pójdziesz płakać. - nie wiadomo skąd pojawił się Stefan. Potter bez słowa odszedł, a chłopak mógł pocałować dziewczynę i ją przytulić. Dawno się nie widzieli. To przez to skrzydło szpitalne. Żeby ją odwiedzić musiał czekać. Wchodziła tylko jedna osoba na cztery. Do tego Alicja musiała przesypiać dwanaście godzin dziennie, więc miał tylko 3 godziny. Teraz mogli nacieszyć się sobą, ale ile to będzie trwać. Oboje wiedzą, że szczęście nie trwa wiecznie.

Alicja wyszła z łazienki i aż podskoczyła. Na jej łóżku siedział Damon. Przestraszył ją. Co on robił w dormitorium dziewczyn. I to w nocy.
- Dobrze, że wyzdrowiałaś. - czarno włosy uśmiechnął się. Już nie wyszczerzył. Uratował jej życie, chyba się do niego przekonała. - Gdy cię atakował to zerwał ci to. - pokazał jej bransoletkę z werbeną. Alicja wyciągnęła po nią rękę, ale on zacisnął dłoń i schował za siebie. - Ale za nim ci ją dam muszę ci coś powiedzieć. - położył swoją dłoń na jej policzku. Jego zimny dotyk schłodził policzki dziewczyny. - W Skrzydle Szpitalnym cię pocałowałem. Spałaś już, ale to był najlepszy pocałunek w moim życiu. A żyje bardzo długo. Muszę to powtórzyć, bo będę żałować. - zbliżył swoje usta do jej ust i... ją pocałował. - A teraz... - głos mu się załamał. Wziął głęboki oddech. - Musisz o tym zapomnieć...
The End

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz