czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 3 - Ekspres Londyn - Hogwart

Wysiadłam jak reszta z samochodu. Moim oczom ukazał się piękny, stary peron. Miałam ochotę pisnąć ze szczęścia. Razem z resztą ruszyłam po wózek bagażowy. Zapakowałam na niego kufer i podążyłam z innymi na peron 9 lub 10.
- Wyjmijcie bilety. - jak się okazało mama włożyła nam je do torby. Odkryłyśmy to wczoraj. Ściskałam swój w dłoniach, a gdy doszliśmy do peronów 9 i 10. Fred i George nabrali rozpędu i wbiegli w ścianę pomiędzy peronem 9, a 10 i zniknęli. Potem to samo zrobiła, Hermiona, a później my. Ja i Mer. Złapałam ją za rękę, a drugą miałam na wózku. 1...2...3 i już! Znalazłyśmy się po drugiej stronie. To było cudowne! Podeszłam bliżej. Moi oczom ukazał się wielki, długi, piękny, stary, czerwony pociąg. Jęknęłam z zachwytu. Tu było lepiej niż w moich marzeniach... ja chciałam płakać ze szczęścia, że opuściłam ten świat, który mnie nie rozumiał. Ja zawsze byłam jakaś inna od reszty. A teraz wiem dlaczego. Gdyby tego pamiętnego dnia, rano ktoś powiedziałby mi, że niedługo spełnię swoje, nieznane marzenie, czy bym uwierzyła? Nie, na pewno nie. Z mojego realistycznego poglądu nażycie, nigdy bym w to nie uwierzyła. Teraz moja szklanka jest do połowy pełna. Jestem nareszcie szczęśliwa. Mam przyjaciół i siostrę...
~ Gwałtownie wyłącz muzykę ~
- Pierwszy raz na stacji? - zapytał głos, który znałam, ale nie wiedziałam do kogo należy. Odwróciłam się do ów osoby
- Aż tak widać? - zapytałam Luka. On patrzył na mnie z rozbawieniem
- Tak. Widać. I to nawet bardzo. Ale nie martw się, ja też. - uśmiechnął się szerzej. Usłyszałam gwizd - Do zobaczenia
- Do zobaczenia. - pani Wesley poganiała nas, żebyśmy wsiadali do pociągu. Weszłam i stanęłam w oknie koło Ami, Luny, Ginny i bliźniaków. Pociąg powoli ruszył. - Uważajcie na siebie dzieci! Dobrych ocen! - zaczęła biec za nami - I bądźcie... grzeczni! - machała nam, a my jej. 
- Chodźcie znajdziemy sobie wolny przedział. - powiedziała Ginny, a my przytaknęłyśmy. Fred i George zauważyli swoich przyjaciół w jednym z przedziałów i dołączyli do nich. Z powitania usłyszałam, że nazywają się Lee, Angelina, Katie i Alicja. Szłyśmy dalej. W następnym przedziale siedzieli jacyś z szóstego lub siódmego roku. Dalej siedzieli prefekci i w następnym też. Minełyśmy jeszcze chyba ze dwanaście przedziałów aż w końcu, w którymś siedziała Hermiona Granger.
- Hermiono, możemy tu siąść? - zapytała Ginny, która chyba najlepiej ją znała
- Jasne. - odpowiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie. Siedziała koło okna. Ginny zajęła miejsce naprzeciwko jej, obok Ginny siadła Luna, obok Luny Mer, a ja koło Hermiony. - Martwię się o Rona i Harrego. Nie pojawili się, a na peronie zostali chyba ostatni. - wyznała. Ginny też się zmartwiła, więc Luna poklepała ją po ramieniu i coś szepnęła na ucho. Spojrzałam za okno. Piękny, jesienny krajobraz rozciągał się za nim. Tak pięknie i romantycznie... Sama w sobie miłość jest piękna, cudowna. Nie kocham nikogo w ten inny sposób, więc nie wiem jak się ją czuję. Nie wiem, dlaczego niektórzy chcą wyjaśnić to zjawisko w naukowy sposób. Ja wolę, żeby zostało to nieodkryte. Zaczęłam śpiewać tę piosenkę:
Ona zawsze przyprawia mnie o chęć marzeń. Pokonam sztorm...
- Będziecie mieć niespodziankę. - powiedziała Hermiona, a tym samym przerwała ciszę. Lubię ciszę. Jest taka błoga. Ale zaintrygowała mnie tą niespodzianką. Ziewnęłam i zaraz zasnęłam.
- Alicjo. Wstawaj. - lekko trząsa mną Hermiona. Otwieram oczy. - Wózek z jedzeniem zaraz będzie. Może chcesz coś kupić?
- Tak. Z chęcią. - ziewnęłam
- Polecam ci czekoladowe żaby. - powiedziała jeszcze, a ja podniosłam się, bo leżałam na wszystkich fotelach po mojej stronie. Dla mnie Hermiona przeszła na drugą stronę. Miła jest.
- Chcecie coś kupić? - przyszła jakaś czarownica o ciemnych włosach. Wszystkie kupiłyśmy sobie czekoladowe żaby. Ja nawet dwie, a Mer trzy. - Uwaga! Mogą się rzucać. - dodała i poszła dalej, śmiejąc się. Uwierzyłam jej. Potem spojrzałam na Ginny. Ostrożnie utworzyła opakowanie. Chwyciłam żabę i wcisnęła ją do ust. Zrobiłam to samo. Udało mi się. -
- Ale dobre! - powiedziała Mer. Ma rację. Są pyszne. A co to? W opakowaniu coś jeszcze błyszczało. Wyjęłam to. Jakaś karta.
- To karta czarodzieja. Kogo masz. Ja profesor McGonagall. - powiedziała Luna. Tym rozmarzonym głosem. Spojrzałam.
- Profesor Dumbledore. - przeczytałam. Starszy pan z długą, siwą brodą.
- Dyrektor Hogwartu. Zobaczycie go na uczcie w Wielkiej Sali. - zakomunikowała Hermiona - Przebierzmy się lepiej w szaty. Już za jakąś godzinę Hogsmead. - zasunęła zasłony i wyjęła swoją szatę. My też zaczęłyśmy się przebierać. Szaty były nawet ładne. Prostota była najważniejsza. Rozmawiałyśmy jeszcze trochę. Gdy w końcu dojechaliśmy. Wzięłam swój kufer i klatkę z Anastazją i podążyłam do wyjścia.
- Pirszoroczni do mnie. Pirszoroczni. - zobaczyłam jakiegoś wielkiego człowieka, który wołał między innymi mnie. Odłożyłam kufer i sowę w miejscu na to przeznaczonym i podeszłam do olbrzyma. Stała koło niego mała grupa uczniów. - Cześć. Jestem Hagrid! - powiedział do mnie. - Gajowy Hogwartu. A ty jak masz na imię.
- Alicja. - powiedziałam, a on gestem wskazał, żebym się ustawiła. Gdy wszyscy z pierwszych klas ustawili się przy nim. Wsiedliśmy do łodzi. Były czteroosobowe. Siedziałam z Ginny, Luną i Mer. Miałam szczęście, bo siedziałam przodem do zamku i mogłam go widzieć za drzew, a gdy wypłynęliśmy na 1/3 jeziora. Mogłam podziwiać zamek w całości. Piękna, wielka, stara budowla. Wyglądała jak z bajek. Dotknęłam otwartą ręką tafli wody. Była zimna, ale przyjemna w dotyku. Chętnie bym do niej wskoczyła. Ciekawe w jakim domu była moja mama. Jestem w końcu półkrwi, bo tata jest mugolem. Ciekawe, dlaczego mama nie powiedziała nam wcześniej, dlaczego nigdy nie wspominała nam o czarodziejach itp. Zanim się obejrzałam byliśmy już w zamku. Wysiedliśmy z łodzi i zobaczyliśmy starszą nauczycielkę ze srogą miną.
- Dzień dobry. Jestem profesor McGonagall - powiedziała. Odpowiedzieliśmy jej. Zobaczyłam, że w ręku ma kapelusz. stołek i listę. - Proszę za mną. - doszliśmy do jakiegoś korytarza.
- Nowi uczniowie! Witajcie jestem Gruby mnich. Może spotkamy się w Hufflepuff! - powiedział jakiś duch, a potem przeniknął przez drzwi.
- Dzień dobry. Jestem Szara Dama. Czekam na was w Ravenclaw.- i zrobiła to samo
- Witajcie! Jestem Sir Nicholas. Spotkamy się w Gryffindorze! - i przeniknął przez drzwi
- A ja jestem Krwawy Baron. - krwawy??? - Zobaczymy się w Slytherinie! - i odleciał
- Wchodzimy. - powiedziała profesorka i otworzyła drzwi. Moim oczom ukazała się ogromna sala z pięcioma stołami. Cztery stały równolegle do siebie, a jeden dla nauczycieli stał prostopadle do nich. Poszliśmy na sam koniec sali. Profesorka postawiła stołek, a na nim kapelusz i powiedziała nam co będzie się działo (nie będę opisywać, bo było w książkach o Harrym Potterze - autorka) ta tiara zaśpiewała jakąś piosenkę o domach i zaczęto wyczytywać listę. Ja usłyszałam tylko, tylko jedno, jedyne nazwisko.
- Castellan Luke! - mój kolega podszedł do stołka i założył sobie tiarę na głowę, a ona wydarła się:
- Gryffindor! - poszedł do stołu. Potem Luna, tak samo. Dalsze nazwiska nie dochodziły do mnie, aż w końcu usłyszałam
- Prior Alicja! - serce mi zamarło, ale poszłam tak. Trzęsłam. Założyłam kapelusz na głowę, ale on nie opadł mi całkiem na oczy. Mój wielki łeb. Widziałam jak wszyscy na mnie patrzą. Aż w końcu tiara przemówiła:
- Alicja Prior? Ta Alicja Prior? - pomyślałam jaka? - A ty nic nie wiesz... nie mogę ci powiedzieć. Matka była w Hufflepuff, a ojciec... - mój ojciec jest mugolem! - Ty mi pasujesz do Ravenclawu i trochę do Slytherinu i też do Gryffindoru. - zauważyłam reakcję Ami i Luka jak idę do stołu ślizgonów - Mam decyzję!
-....
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Taka tortura! W jakim domu będzie Ali dowiemy się dopiero w rozdziale czwartym. Wiem, że końcówka mętna, ale nie miałam lepszego pomysłu.
Podoba się?
I kolejna tortura!
2 kom = rozdział 4

Alicja


5 komentarzy:

  1. Ej no nie znęcaj się na de mną.. Powiedz ,że Będzie w Gryffindorze..
    Czekam na next.. Ten rozdział to cudo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :)
      Decyzja gdzie będzie już podjęta i nic jej nie zmieni
      Alicja

      Usuń
  2. Gryffindor.
    Mam nadzieje, że Gryffindor.
    To będzie Gryffindor, tak?
    Świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego mi się wydaje że Luke'a Castellana wycharatałaś żywcem z Percy'ego Jacksona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że tak zrobiłam :-D
      Ale to tylko z powodu, że go uwielbiam...

      Usuń