sobota, 14 lutego 2015

Niespodzianka cz. 2

Druga część historii o Alicji Sims. Jak potoczy się jej los? Przekona się do Damona? A może połączy ją coś z Potterem? Albo ze Stefanem?

Dedykuję: Panienka Livvi, Lady Mania, Aga i Dorcas Meadowes - Black

   Sims stanęła na środku pokoju. Przybrała pozycję zamkniętą. Ogólnie w dormitorium panował chaos. Tylko jedno łóżku wyglądało na codziennie sprzątane. Łóżko Stefana. Z nie wiadomo jakich powodów, wydało jej się to rozczulające. Łóżko Pottera to był jeden wielki rozpierdolnik. Rzygać się chciało po prostu na nie patrząc. Obok stało łóżko Freda Wesley'a. Leżały tam różne rzeczy. Jego własne wymysły. Nie zdziwiło jej to. Znała jego ojca, a jej matka znała jego wuja. Łóżko Johna było całe ubrudzone jedzeniem. Było to dziwne. Natomiast na łóżku Damona leżały jego ubrania i... było ubrudzone krwią. Wzdrygnęła się. Salvatore podszedł do łóżka i założył koszulę. Jak on rozpoznawał, które ubrania były czyste???
- Będziesz tak stała i milczała czy zawiesisz broń? - zapytał i zrobił miejsce na łóżku. Stop! On wrzucił wszystko do kufra. Jakie to prymitywne. Usiadł na nim i poklepał miejsce obok siebie. Dziewczyna niechętnie siadła obok.
- To zobaczmy te zadania. - odparła lodowato. Wyjęła książkę i zaczęła szukać strony. On niby przez przypadek musnął ręką jej rękę. ~ Czy on chce mnie uwieść? I czy on nie czyta w myślach? ~ zaczęło jej się robić gorąco. Stresowała się. - To jest to. O nie. - jęknęła - Musimy zrobić projekt.
- I co w tym złego? - zapytał ciemno włosy
- Nie umiem rysować... - przyznała się. Po co ma go owijać w bawełnę. Najlepiej się nie oszukiwać, że będzie dobrze.
- Na pewno nie będzie aż tak źle. - pogłaskał ją po ramieniu. Zrzuciła jego rękę.
- Przestań. - zmieniła ton na znowu lodowaty. Albo jej się wydawało, albo rzucił ciche przepraszam. W ciszy zabrali się do roboty. Po jakiejś godzinie 1/3 dziesiątego zadania skończona. Jeszcze dużo spotkań. Niestety.
- Następnym razem robimy u ciebie. - powiedział chłopak. Dziewczyna tylko mruknęła "mhm". Zabrała swoje rzeczy. Wyszła i zeszła schodami.
- Bu! - nie wiadomo skąd pojawił się Potter i wrzasnął jej prosto w twarz. Sims ze strachu krzyknęła - Spokojnie kochanie, to tylko ja. - powiedział i uśmiechnął się, tak okropnie szeroko
- Nie nazywaj mnie kochanie! - wrzasnęła Sim i zaczęła iść w stronę swojego dormitorium. Zatrzymał ją głos Jamesa.
- I tak wiem, że chcesz mnie pocałować. - tego już słabe nerwy Sims nie wytrzymały. Odwróciła się. Podeszła do niego. I z całej sił, pięścią uderzyła go w twarz. Chłopak złapał się za bolące miejsce. Alicja nie zwróciła na niego uwagi i poszła do dormitorium.
   Po raz pierwszy w ich pokoju była tylko Cassie. Dziewczyna czytała książkę. Sims położyła się na łóżku i wzięła do ręki swoją książkę. Kątem oka spojrzała na wampirzycę. Patrzyła na nią z nad książki. Cole głośno westchnęła i odłożyła książkę.
- Unikasz mnie. - powiedział prosto z mostu. Sims odłożyła książkę i spojrzała na wampirzycę.
- Ja... , to dlatego, no wiesz... - jąkała się Sims
- Wiem. Po ataku Marthy na tą małą Ślizgonkę, wszyscy się nas boją. - wytłumaczyła - Ale nas nie trzeba się bać.
- Mówisz nas, kogo masz na myśli? - Alicja nie mogła powstrzymać ciekawości. Musiała znać prawdę.
- To znaczy tych z Gryffindoru i Ravenclawu. Częściowo też z Hufflepuff. Jesteśmy niegroźni.
- A co z Damonem? - Sims musi brnąć do końca
- Damon jest dziwnym przypadkiem. Jest bardzo skryty. Ciężko poznać jego prawdziwe cechy. - tłumaczyła - Tytko tiara zna prawdę. I Dumbledore. Chyba, że... nie chcę go oskarżać, ale - zaczęła się jąkać.
- Ale co??? - nie mogła powstrzymać ciekawości, a może nie chciała? Cole znów westchnęła.
- Mógł go zahipnotyzować .
- Ale jak?! Przecież Dumbledore jest mistrzem legilimencji!
- Tak, ale z wampirami jest inaczej. Wampiry są, no po prostu bardziej. Bardziej czują emocje, potrafią kogoś zahipnotyzować, a niektóre czytają w myślach. - Alicja była w szoku - Mógł zahipnotyzować dyrektora. - Sims chciała znać odpowiedź na tak wiele pytań, ale niestety musiały zakończyć rozmowę, ponieważ do pokoju weszły Bonnie i Mary Kate.
- Co tam? Coś się stało? - spytała Simpson*
- Coś ci zrobiła? - Redson była zaniepokojona nagłą ciszą. Zaraz pojawiła się koło przyjaciółki.
- Nie. Ona wytłumaczyła mi tylko wiele rzeczy. - Cassie spojrzała na nią zaniepokojona. Chyba myślała, że Sims zamierza wydać całą rozmowę. - Między innymi to, że możemy jej ufać. - Mary Kate stała z rozdziawionymi ustami. Cole delikatnie się uśmiechnęła. Natomiast Bonnie szybko zajrzała w oczy Sims.
- Co ona ci zrobiła!? - wrzasnęła - Pokarz się.  - obejrzała ją dokładnie, ale Sims odsunęła się i spojrzała prosto w oczy przyjaciółki.
- Przekonała mnie, że można jej ufać. Rozumiesz? - odparła Li. Sama zaskoczyła się spokojem swojego tonu. Simpson i Redson tylko pokiwały głowami.
   Sims nie mogła już wytrzymać. 3 godziny próbowała coś ze sobą zrobić, ale się nie udało. Wyszła nie zwracając uwagi na pytania Ashton**. Weszła na piętro i stanęła przed drzwiami z napisem "Rok 4" . Cicho zapukała. Otworzył jej Damon.
- Aż tak bardzo tęskniłaś, słonko? - zapytał z tym uśmiechem. W Alicji zaczęła buzować krew.
- Nie nazywaj mnie słonko. - wysyczała. Chciała wejść, ale Salvatore tylko uchylił drzwi i sam w nich stał, więc nie mogła przejść. Zacisnęła dłonie w pięści.
- To może kochanie, - zaczął wolno otwierając drzwi - skarbie, misiu, lasencjo. - Alicja akurat przechodziła koło niego w drzwiach. Nie wytrzymała, ten kolo tak ją wkurza. Szybko się odwróciła i jeszcze szybciej przywaliła Damonowi z pięści w twarz. A za raz potem, jak gdyby nigdy nic, podeszła do Stefana, który czytał książkę.
- Masz chwilkę? - zapytała stając koło niego. Damon nastawiał sobie szczękę, bo on był trochę wyższy od Pottera i Sims była przyzwyczajona, że trafia niżej.
- Jasne. - odpowiedział, odłożył książkę i wstał z łóżka. Podał Alicji ramię, a ona z tego skorzystała i ruszyli tak w stronę błoni. Słońce już zachodziło i efekt był cudowny. Delikatny wietrzyk rozwiewał dziewczynie włosy. Wyszła szybko i zapomniała wziąć ze sobą swetra. Stefan zauważył, że dziewczyna drży lekko. - Zimno ci? - zapytał
- Tylko trochę. - odparła - Co ty robisz? - chłopak zdjął kurtkę i  podał ją dziewczynie
- Załóż. - powiedział - Do twarzy ci. - odpowiedział i uśmiechnął się. Sims się zaśmiała. -O czym chciałaś porozmawiać?
- Muszę znać prawdę na temat wampirów. Naprawdę nie są złe?
- Nie wszystkie. Te co tu są to ich nie trzeba się bać. Przynajmniej większości. Uważaj na Slytherin i Hufflepuff.
- A Damon? Dlaczego jest w Gryffindorze.
- Są dwie opcje. Jedna, że naprawdę, naprawdę, naprawdę gdzieś głęboko, głęboko w środku jest dobry. Albo, że przekonał tiarę lub kogoś innego, żeby przydzieliła go do tego domu, którego chciał.
- Ale dlaczego Gryffindor.
- Bo wiedział, że ja tam trafię. On chce mnie dręczyć przez całe życie. - Sims spojrzała na niego z niepokojem - Ponieważ wydałem naszą dziewczynę, wampirzycę. Ona nas przemieniła trochę wcześniej... - uprzedził pytanie, ale dziewczyna nie dała mu dokończyć. Wciąż wpatrywała się w jego oczy.
- Nie musisz kończyć. - powiedziała cicho, niemal szeptem - Ja cię rozumiem. Trudno mówić o takich rzeczach. - mówiła nadal w niego wpatrzona - Rozumiem. Rozumiem. - Ostatnie słowo powiedziała bardziej do siebie. Stali tak, patrząc sobie w oczy. Świat stanął w miejscu. Nikt nie śmiał im przeszkodzić. Dziewczyna miała ręce na jego ramionach. Nagle, tak nie spodziewanie, chłopak przyciągnął ją bliżej siebie i... pocałował. Czas się zatrzymał. Czekał na nich. Chłopak wplótł jedną rękę w gęste, brązowe włosy. Ona już się całowała, ale nigdy nie tak. Nie wiedzieli jednak, że ktoś się im przygląda. Nie kto inny jak James Syriusz. Chłopakowi stanęły łzy w oczach. Naprawdę ją kochał.
   Chłopak dobiegł do drzwi wejściowych. Szybko przez nie przeszedł, ale nie pokierował się w stronę swojego dormitorium. Przy chłopakach nie chciał pokazywać lekko czerwonych spojówek. Pokierował się w stronę portretu z gruszką. Połaskotał ją i przeszedł przez dziurę pod obrazem. Znalazł się w kuchni, która była pełna skrzatów domowych. Zawołał cicho, łamiącym się lekko głosem:
- Lissa? - zaraz zrobiło się zamieszanie. Skrzaty pojawiały się z jedzeniem, które on posłusznie przyjmował.
- Zostawcie go w spokoju! - krzyknęła skrzatka - Szukałeś mnie?
- Tak. Ja... dziewczyna w której...
- Zaczekaj chwilę. - Lissa pobiegła, a za chwilę wróciła z kubkiem gorącej czekolady - Wypij. - usiedli przy stole
- Dziewczyna, w której się zakochałem... widziałem jak całowała się z innym i... sprawiało jej to przyjemność. - wypił trochę czekolady
- Jeśli ją kochasz, dasz jej wolność wyboru. - powiedziała spokojnie skrzatka - Będzie dobrze. Przecież wiesz, że jest jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Tak jak twoi imiennicy. Znałam ich...
   Sims uradowana wróciła do pokoju. Było już ciemno, ale w pokoju była tylko Cole.
- Jesteś szczęśliwa. Co się stało? - Alicja opowiedziała jej całą historię - To wspaniale! Stefan pasuje do ciebie! - ucieszyła się. Rozmawiały tak długo, długo. Najpierw we dwie, potem też z Bonnie, aż w końcu rozmawiały wszystkie...
    Była godzina 22. Alicja chciała zobaczyć co było tym hałasem, który ją obudził. Zapuściła się w korytarz na drugim piętrze. Nagle coś złapało ją od tyłu za gardło i przycisnęło do ściany, przodem do siebie. Dziewczyna chciała krzyknąć z przerażenia, ale zamiast tego krzyknęła z bólu. Wrzasnęła. Wampir wbił jej się w szyję. Myślała, że ten ból trwa wiecznie, aż w końcu ktoś oderwał od niej napastnika i wbił mu kołek w serce. Przez zamglone oczy widziała tylko czarne włosy. ~ Damon? ~ pomyślała. Zakręciło jej się w głowie i prawie upadła, ale Salvatore ją złapał. Posadził na podłodze i usiadł koło niej.
- Wszytko w porządku? - zapytał, ale ona miała oczy puste. Nagle zaczęły płynąć łzy. Damon jednym ramieniem ją objął, a drugim głaskał po głowie. - Ciiiiiiiiii. Będzie dobrze. Będzie dobrze. Będzie... - ale nie dosłyszała, bo zemdlała...

* - nazwisko Mary Kate
** - nazwisko Cornelii
A obiecałam sobie, że to nie będzie love story. Ale walentynki są, to macie miłosną historię. Niech stracę. 

3 komentarze:

  1. Jak ja kocham miłosne historie! Nie wiem co mam pisać. Końcówka podobała mi się najbardziej. Jak on ją złapał i wgl. Szkoda tylko, że pod koniec jednak zemdlała.
    Ogólnie bardzo fajne.
    Pozdrawiam i dziękuję za dedykację.
    Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał :) Nie no to jest super. Jeju James tak mi go szkoda :( Normalnie jak jego dziadek :p Końcówka jest fajna :)
    Dziękuję za dedykacje i pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeny, łał końcówka niezła, zwala z nóg :') Wybacz, że jestem dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam jak :C No pięknie po prostu :) I ogromnie dziękuję za D e d y k a c j ę kochana ♥
    życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń